Czego brakuje prawie 50% francuskich eBooków?
Jeśli nie wiecie, czego brakuje 21 478 francuskim eBookom, to podpowiadamy - DRMu. Okazuje się, że prawie 50% wszystkich dostępnych na rynku eBooków w języku francuskim jest pozbawiona tego restrykcyjnego zabezpieczenia. Zamiast tego wydawcy znad Sekwany wolą stosować znaki wodne albo wcale nie stosować żadnych zabezpieczeń, oszczędzając pieniądze i pokazując, że ufają swoim klientom, wcale nie traktując ich jako potencjalnych złodziei.
Raczej watermarki
Z tabeli umieszczonej na francuskim blogu Aldus wynika, że wydawcy czują się lepiej, gdy w jakiś sposób oznaczają sprzedawane eBooki - stąd 13 655 z nich było zabezpieczonych znakami wodnymi, a jedynie 7 823 nie posiadało żadnych zabezpieczeń. Dla konsumenta istotnym jest jednak to, iż żadna z tych dwóch opcji nie powoduje blokady możliwości użytkowania zakupionej treści na dowolnym urządzeniu (jak dzieje się to w przypadku systemów DRM - czy to ADEPTa, czy rozwiązania Amazona i innych).
A może w Polsce?
Mamy nadzieję, że za przykładem francuskim podążą i polscy wydawcy - bowiem w naszym kraju większość treści chroniona jest DRMem - króluje tu ADEPT. Może warto zaprzestać ograniczać prawa płacących konsumentów, a zamiast tego zbudować partnerską więź opartą na zaufaniu? Dodatkowo wielkim plusem braku DRM, o którym często zapominają wydawcy, jest otwarcie się na większy rynek - bo takie pliki mogą być odczytywane przez dowolne urządzenie!
Zapraszamy do komentowania artykułu na naszym forum dyskusyjnym.