RW2010 wychodzi poza self-publishing
O RW2010, polskiej platformie self-publishingowej, pisaliśmy już dawno temu. Dotychczas było to miejsce, gdzie każdy mógł dodać swój utwór i sprzedawać go na tej platformie. Teraz RW2010 oferuje również eBooki jako oficyna wydawnicza. Czy to dobrze?
Blaski i cienie self-publishingu
Self-publishing nie ma łatwo w Polsce. Autorzy, którzy wydają swoje teksty w formie eBooków albo, własnym sumptem, w postaci książek drukowanych, są uważani za gorszych, bowiem gdyby byli lepsi - to jakieś wydawnictwo zdecydowałoby się na publikację ich tekstów. To dość błędne założenie, czego najlepszym przykładem jest Amanda Hocking, self-publisherka, która w 2010 roku sprzedała ponad 160 tysięcy kopii swoich eBooków - wynik, o którym większość pisarzy w Polsce (również tych dużych, uznanych wydawnictw) może tylko pomarzyć.
Faktem jest jednak, że w przypadku self-publishingu, w związku z brakiem lub niewielkimi wymaganiami podczas akceptacji, mamy do czynienia z tekstami lepszymi i gorszymi. Problemem jest również fakt, iż autorzy niechętnie decydują się na profesjonalną korektę i redakcję, polegając raczej na opinii i wyczuciu swoich znajomych lub rodziny.
Wydawnictwo na ratunek
Niejakim rozwiązaniem problemu jest skorzystanie z pomocy wydawnictwa, które weźmie na siebie koszta redakcji i korekty tekstu opublikowanego przez autora. Dzięki temu otrzymujemy znacznie lepszy jakościowo tekst, możemy też zakładać, że skoro ktoś był chętny, by zainwestować w to pieniądze, to sam utwór da się czytać.
Jednak, jak to bywa na tym świecie, nie ma róży bez kolców. Jednym z haseł RW2010 był zakres cenowy - eBooki miały kosztować maksymalnie 10 złotych. Niestety, ponieważ oficyna, by zwiększyć zasięg sprzedawanych przez siebie eBooków, musiała dogadać się z księgarzami, ceny wybranych przez nią eBooków podskoczyły dwukrotnie, przebijając wyznaczoną wcześniej górną granicę cenową. Przykładem może być "Pierwsza z rodu: Znajda" Joanny Łukowskiej, która wcześniej kosztowała 8 zł, a teraz - 16.
Należy jednak zrozumieć motywy, jakie kierowały RW2010 przy podjęciu takiej decyzji. Kontynuacja sprzedaży eBooków, w które trzeba było zainwestować pieniądze (we wspomnianą redakcję i korektę), jedynie we własnym serwisie jest skazana na porażkę - chyba, że jest ona wielkości Amazona. Podjęcie współpracy z innymi serwisami, takimi jak Virtualo, Nexto czy Bookoteka, było więc dla RW2010 logiczne i naturalne. Dzięki temu na "Znajdę" możemy trafić już nie tylko w małym serwisie, ale także np. na stronie Empik.com (gdzie, nomen omen, eBook jest zabezpieczony ADEPTem, za to kosztuje 12,24 zł).
Niestety, księgarze mają swoją marżę, która wynosi zazwyczaj 50% ceny netto - zatem w celu zminimalizowania straty na sprzedaży jednego egzemplarza dla autora konieczne było podniesienie ceny dwukrotnie.
Czy to ma sens?
Można długo debatować, czy lepsza jakość tekstu i zwiększenie zasięgu były warte zwiększenia ceny. Jest to dość osobista decyzja, którą musi podjąć każdy - zarówno autor, decydując się na taką ścieżkę, jak i czytelnik podczas wyboru eBooka do zakupu.
My pozostaniemy neutralni, życząc jednocześnie RW2010 powodzenia i zachęcając Was do zakupu eBooków u źródła - bo właśnie wtedy najbardziej wspieramy autorów, którzy nie muszą się dzielić pieniędzmi z naszego zakupu z kolejnym pośrednikiem.
Zapraszamy do komentowania artykułu na naszym forum dyskusyjnym.